Kerende Neventhir
Mistrz Światów
Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 442
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
|
Stworzenie |
|
Kiedy sięgamy po kawałek drewna, aby wystrugać z niego pierwszy miecz dla swojego syna dokonujemy aktu kreacji. Tworzymy coś i nadajemy temu sens istnienia. Celem owej broni będzie przyniesienie szczęścia i dumy malcowi. Tuż przed tym pojawiła się myśl. Przeistoczyła się ona w ideę, potem w ambicję, a ta popchnęła nas do działania. Jest to proces, który nie uległ zmianom od tysięcy lat. W dodatku kieruje się on pewnymi prawami. Niemożliwym jest stworzenie czegoś materialnego bez surowca. Do zakończenia kreowania potrzebujemy budulca, który jest nam niezbędny. Jednak egzystują, lub egzystowały, istoty, które potrafiły ten cykl nagiąć wedle swojej woli. Są to trzej Pierwszy: Durenar, Jelanel i Tomenir, zwani również Bogami Pierwszego Czasu, gdyż byli pierwszymi, którzy rozpoczęli swoją drogę po planach zarówno nam znanych jak i tych, których nie przyszło nam jeszcze poznać. Jako jedyni potrafili zmaterializować myśl co jest rzeczywistym nagięciem obowiązujących praw.
Nikt nie wie skąd przybyli i dlaczego się tu znaleźli. Mówi się, że pojawili się razem z gwiazdami na niebie. Jednak są to tylko legendy, którymi wymieniają się chłopi wracający po ciężkiej pracy w polu do domów i zasiadający przy stołach z kuflem domowej roboty wyrobu piwopodobnego. Niektórzy skłaniają się nawet do twierdzenia, że to oni je stworzyli. Takim darem jak oni nie zostali już obdarowani Bogowie Drugiego Czasu czy kolejni, powstali podczas Boskiej Fali. Żadne z kolejnych bóstw nie potrafi nagiąć tego procesu kreowania. Bogowie Pierwszego Czasu natomiast dali początek wszystkim rasom chodzącym teraz po ziemiach Elenthil jak i samemu światu, jednak… Nie obyło się to bez ceny.
Można nazwać tę legendarną trójkę braćmi. Nie byli rodzeństwem w rozumieniu współczesnym. Poza nimi nie istniał żadne byt więc wspólne obcowanie ze sobą zjednoczyło ich i zbliżyło. Teraz moglibyśmy nazwać ich braćmi krwi. Jednak już z pierwszymi tworami, pojawiły się konflikty. Na początku rozpoczęli budowę krain, które w przyszłości miały być zamieszkałe przez najróżniejsze istoty żywe. Zarówno te myślące jak i kierujące się podstawowymi instynktami. Morza, rzeki, góry i równiny. To wszystko powstało dzięki ich myśli. Potem pojawiły się pory roku, zwierzęta, aż doszli do stworzeń rozumnych. Durenar, byt mądry i wierzący szczerze w dobro, nazywany Bogiem Dobroci stworzył między innymi wspaniałe i mądre elfy, silne i wytrwałe krasnoludy czy zwinne oraz sprytne gnomy. Jego przeciwieństwem był natomiast Tomenir, Bóg Cierpienia, który swobodnie zaspokajał swoją żądzę zniszczenia. Elfy przeobraził w drowy, a krasnoludy w duergarów. Do tego ulepił na podobieństwo swej nikczemnej duszy orki, trolle czy inne plugastwa dostarczające mu rozrywki po dziś dzień. Temu wszystkiemu przyglądał się z boku Jelanel, który nie brał aktywnie udziału w procesie tworzenia. Do czasu… Kiedy to jego dwaj towarzysze wzniecili konflikt, który mógł zniweczyć ich wspólne dzieło zwane Elenthil.
Po wielu krwawych starciach między rasami jednego i drugiego nie wytrzymali. Któryś z nich musiał być lepszy. Nawet dobro płynące z czystego serca Durenara nie powstrzymało jego ambicji, która musiała udowodnić wszystkim, że to on jest zwycięzcą tej rywalizacji. Tak bowiem kończy się proces kreacji w obliczu porównania. Kiedy jeden malarz kłóci się z innym robi to tylko dlatego, że jego ego musi żyć w świadomości perfekcji jego stworzenia. Dążenie do ideału jest częścią, która została nam przekazana przez naszych twórców, Bogów Pierwszego Czasu. Nie potrafimy zaakceptować koegzystencji dwóch tworów i z aprobatą uznać nie tyle co jego wyższość, a inność. Wielu z nas nie stać nawet na tyle. Nie stać też było Boga Dobroci, a tym bardziej Tomenira, któremu takie wyzwania nadawały sens istnienie. Spotkali się na terenach prze nich stworzonych. Pierwszy stał z Lothirem, czyli legendarną glewią, której potęga znana jest całemu światu. Natomiast drugi spokojnie czekał z Nerferem w ręce. Kosa, której sam widok pozbawił życia wielu, a umierali oni w ogromnych mękach wywołanych szaleństwem przez ich własny lęk. Starli się nagle, w tempie niedostrzegalnym przez zwykłego śmiertelnika. Każde zderzenie ich broni powodowało zniszczenia w odległości kilkuset metrów od miejsca ich potyczki. Tu nie walczyli tylko bogowie. To była bitwa niosąca zgubę lub chwałę dla ich tworów, Nie chodziło tylko o honor, ale i o byt kreacji. Słońce powoli dryfowało nad nimi, a kolejne godziny mijały. W obrębie paru kilometrów nie było już żadnej żywej istoty, jednakże ich oddechy pracowały tak samo miarowo jak na początku, jak gdyby dopiero rozpoczęli starcie. Zapomnieli jedynie o dziele wiele ważniejszym od ich ambicji. Elenthil cierpiało. Każde zderzenie tej dwójki powodowało skazę na powierzchni tej krainy. Świat skazany był na unicestwienie
Jednak do sztuki dołączyłł nowy aktor. Jego postać jakże spokojna i opanowana pojawiła się nagle między tą dwójką blokując cios zarówno Lothira jak i Nerfera. To był Jelanel, Bóg Sprawiedliwości, wraz z jego kosturem, Farionem, Trzech Bogów Pierwszego Czasu dzierżących legendarne oręże zeszło pierwszy raz na powierzchnię Elenthil. Durenar i Tomenir stanęli zaskoczeni, ale cały czas w gotowości do ataku.
- Zaprzestańcie tego zniszczenia! - krzyknął przed chwilą przybyły Bóg. - Jakim prawem śmiecie tworzyć kiedy nie potraficie zadbać o własne dzieła! - dopiero w tej chwili walcząca dwójka rozejrzała się. Leżące drzewa pokrywały gigantyczne połacie terenu. Między nimi, a także na odleglejszych ruinach leżały szczątki ciał zarówno istot Boga Cierpienia jak i Dobroci.
- Widzicie do czego doprowadziliście? - pytanie zawisło w powietrzu, ale na dwóch bogów spadło niczym grom z jasnego nieba. - Zabiliście niewinne stworzenia. Przynieśliście im zgubę kiedy dopiero co daliście im życie. Po co macie dawać im złudne nadzieje na lepsze jutro i spokojny byt kiedy sami go odbieracie? - Durenar oraz Tomenir poluzowali chwyt na swym orężu. Powoli cofnęli bronie i skupili się na słowach brata. - Od teraz pozostaniemy neutralni. Wycofamy się z tego świata i będziemy jedynie podziwiać swoje dzieła i to jak się rozwijają.
- Jak to swoje? - zapytali niemal jednocześnie. - Ty nic nie stworzyłeś. - spojrzeli wyczekująco na Jelanela.
- Ja stworzyłem coś o czym żaden z was nie pomyślał. Sumienie. - ta odpowiedź ich zaskoczyła. - Nadałem duszy każdej waszej istoty coś co pozwoli kierować się czymś ważniejszym niż zwykłym przetrwaniem. Sercem. Prawdą jest, że niektóre mogą być skażone i zepsute, ale w każdym z nich będzie istniała iskra dająca nadzieję, że sprawiedliwość i ład zawita na te ziemie. - spojrzał na jednego i drugiego szukając zgody. Odnalazł ją. - Jednak to nie wszystko. Zsyłam na świat również moją rasę, ludzi. Oni będą dominować w tych krainach i to oni będą wyznaczać zasady. Jednak też od nich będzie wypływać przykład jak używać sumienia. - w tym momencie cała trójka zniknęła obiecując wieczystą neutralność wobec świata Elenthil. Jelanel nie wiedział jednak, że jego ostateczna kreacja daleka jest od perfekcji i niektóre jednostki mogą znacząco wyrywać się z ram nadanym im przez ich twórcę. Prawdą natomiast jest, że nikt nie widział obecności Pierwszych w tych krainach. Pamięć o nich żyje mocno zakorzeniona w tradycji i nigdy nie zostanie ta historia zapomnianą. Pytanie brzmi czy taki zwykły śmiertelnik byłby w stanie w ogóle dostrzec ich ingerencję w tworzenie przyszłości skoro byty te potrafią naginać sam proces kreacji?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kerende Neventhir dnia Sob 0:48, 16 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|