Forum Elenthil - tekstowa gra rpg fantasy Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Sesja Dino
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Odpowiedz do tematu    Forum Elenthil - tekstowa gra rpg fantasy Strona Główna » Mistrz Gry: Kerende Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Sesja Dino
Autor Wiadomość
Dino
Przyjezdny



Dołączył: 22 Maj 2015
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Mag zaczął wyszukiwać w pamięci nauk Ireth o magii ducha, nigdy nie był z niej dobry, ale za to pamięć miał świetną. Aby krew zadziałała muszę przenieść ją do tego samego wymiaru, w którym znajduje się łańcuch. Potrzebuje, więc inkantacji runicznej tworzącej bramę do "świata pomiędzy". Dino chwilę rozważał czy jest w stanie to zrobić; teorię znał, gorzej z praktyką. Nie miał jednak zamiaru dzielić się swoimi wątpliwościami z Elthir, szczerze jest współczuł i postanowił, że jej pomoże. Poza tym odezwało się jego wewnętrzne poczucie sprawiedliwości - Stary oberżysta najwidoczniej nie był winny tylko niechlujstwa, zdzierstwa i serwowania okropnego alkoholu, ale i morderstwa ze szczególnym okrucieństwem.

- Tak, jestem pewny. - Stara elfka kiedyś powiedziała, że kluczem do prawdziwej mocy jest przekonanie samego siebie do jej posiadania. Taki właśnie był zamiar Dinendala. Mądrości swojej matki nie zamierzał kwestionować, w szczególności tych przydatnych. - Rozmowa się trochę przedłużyła, wydaje mi się, że z tego wszystkiego i tak nie zasnę. - Dino zaczął się ubierać - pójdę złożyć wizytę przyszłemu dawcy krwi, niedługo się zobaczymy. - Uśmiechnął się lekko, a po założeniu ekwipunku zdjął jeszcze zaklęcia z drzwi i okna, nie chciał narobić za dużo hałasu, gdyby sprawy przybrały zły obrót. Ostrożnie otworzył drzwi i równie ostrożnie udał się w poszukiwania właściciela przybytku.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 14:09, 28 Maj 2015 Zobacz profil autora
Kerende Neventhir
Mistrz Światów



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 442
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

Post
Skaza spojrzała na Dino. Długo mu się przypatrywała i starała się jakby wyczytać coś z twarzy maga, a ostatnimi czasy takie analizowanie stawało się u niej już zwyczajem. Po chwili pojawił się na niej ten sam paskudny uśmiech ozdobiony szpalerem ostrych jak brzytwy zębów jednakże górna część twarzy pozostała tak samo dziewczęca jak wcześniej. Dinendal ewidentnie chciał wymazać ten widok jak najszybciej.
-Dobrze, pędź niczym wicher.- stwierdziła spokojnie i machnęła ręką na odchodne po czym zniknęła. Mag miał pojęcia o tym, że istoty tego typu znajdują się na innych planach odpowiednich tylko im, ale tak naprawdę nikt nie posiadał wiedzy na temat tego w ilu planach jednocześnie mogą przebywać. Na pewno ujawnienie swojej postaci przed człowiekiem nie było zwykłą projekcją, a realnym bytem przebywającym w tej rzeczywistości, tyle że nie do końca stricte materialnym. Jednocześnie natomiast nie mogła ona uwolnić się z więzów, które zostały na nią narzucone po śmierci i nakaz przebywania w jednym ze światów na stałe. Któż wie czy dwa plany to był granice możliwości tego typu istot, a może dopiero zalążkiem prawdziwych umiejętności.
Dinendal szybko się ubrał i nałożył cały ekwipunek na siebie. Zadbał, aby żadna z run nie wszczęła alarmu i to jeszcze po otworzeniu drzwi przez jego osobę. Byłoby trochę wstyd jakby się ktoś dowiedział. Zaklęcia spokojnie się dezaktywowały i Dino mógł ruszyć w poszukiwaniu karczmarza. Kiedy wyszedł na korytarz po pozycji księżyca stwierdził, że nie może być później niż druga w nocy. Rozejrzał się po holu w celu sprawdzenia pokoi, ale zauważył, że w każdych z drzwi są klucze oprócz jego więc nie było możliwości, aby ktoś tam przebywał na noc. Kiedy przyzwyczaił mu się słuch do nocnych szmerów po dyskusji z Elthir usłyszał rozmowę z piętra niżej. Z kierunku schodów docierało nieco światła co sugerowało, że na dole jeszcze karczma żyła. Głosy były nawet głośne i Dinendal przez moment poczuł się zaskoczony, że wyludnione miejsce, którym były "Trzy Smaki" nagle ożyło, i to o tej porze. Kiedy podszedł do skraju piętro i zajrzał na dół zobaczył czterech jegomościów skupionych przy okrągłym stole na środku sali. Wśród nich był również karczmarz. Szybko się domyślił, że karczma musiała być zamknięta, a to jest jakieś zgrupowanie znajomych.
Panowie grali w tipa. Tip jest prostą grą karcianą, którą czasem przyszło podglądać Dino jak spędzali przy niej wieczory najemnicy Hormdrima. Chodziło o to, że rozdawano po pięć kart z talii, w której mieściły się karty od dwójki do dziesiątki. Każdy jednocześnie rzucał po jednej karcie na stół i, gdy zostawała ostatnia, sumowali zebrane oczka. Jeśli jeden rzucił dwójkę, piątkę, czwórkę i trójkę to musiał do puli dorzucić czternaście miedziaków. Wygrywał ten, który miał najwyższą ostatnią kartę. Zasady prosta i często szło się nieźle wzbogacić jeśli tylko miało się szczęście. Aktualnie karczmarz nie wyglądał na zadowolonego. Siedział w tym samym fartuchu, w którym widział go mag wcześniej i nerwowo palił fajkę, która co chwilę "wierciła się" w lewo i w prawo. Jego trzej koledzy na pewno znajdowali się w lepszej sytuacji finansowej po tych paru rozdaniach.
Pierwszy z nich siedzący najbliżej schodów i po lewej od karczmarza, który siedział od strony baru, był ubrany w bardzo podobny sposób do gospodarza. Też poplamiony fartuch zakrywający spory brzuch był jego znakiem rozpoznawczym jednak co najważniejsze dla Dino miał za pasem przypięty tasak, z którym najwidoczniej się nie rozstawał. Plus wiadomo, że czasem ostre narzędzia przydają się podczas rozwiązywania konfliktów w grach karcianych. Po jego lewej siedział milczący jegomość, który był bardzo cicho przez cały czas rozgrywania partii. Okrągłe okulary bez zauszników, które wisiały na spiczastym nosie rekompensowały sporą wadę wzroku. W dodatku był to starszy, drobny mężczyzna, który miał na czubku głowy łysinę, a dookoła rzadkie siwe włosy. Wyglądał na jakiegoś skrybę lub urzędnika. Natomiast po prawej stronie karczmarza siedział ten sam dowódca straży, który wieczorem przywitał Dinendala w bramach Nithil. Teraz zacierał ręce, gdyż pula miedziaków przed nim była naprawdę spora i z niecierpliwością wyczekiwał kolejnego rozdania, bo karta ewidentnie mu szła.
-Dobra, rozdawaj Zygfryd. - talia kart została rzucona do staruszka przez wartownika.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:09, 28 Maj 2015 Zobacz profil autora
Dino
Przyjezdny



Dołączył: 22 Maj 2015
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dinendal zaczął wymyślać plan. Opracowywanie planu w przypadku Dino polegało na wymyślaniu jak największej ilości pomysłów, łączeniu ich i komplikacji w taki sposób, że liczba momentów w których coś mogło pójść nie tak, była wprost proporcjonalna do liczby sekund w jakich plan powstał. Standardowy plan maga zazwyczaj był bardzo efektywny i efektowny zarazem. Nie inaczej było i w tym przypadku. Z początku chciał poczekać, aż goście się ulotnią, ale nie wiedział czy karczmarz nie wygadał się już kogo gości albo nie ma takiego zamiaru co oznaczałoby skierowanie wszystkich podejrzeń na niego, ponad to wątpił, że będzie mógł zaprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości zważając na to kogo gości, a o utoczeniu mu paru kropel krwi nie wspominając.

Plan zakładał dołączyć się do gry, sprawić by karczmarz przegrał jak najwięcej może lekko wpływając na niego magią umysłu, tak by trochę dziwnie się zachowywał i wypił jak najwięcej. Po czym poczekać, aż wszyscy sobie pójdą ,wydobyć z oberżysty przyznanie do winy. Utuczyć mu troszkę krwi po czym powiesić go za morderstwo. Samobójstwo uzasadnione, sporo przegrał w karty i dziwnie się zachowywał. Dino "znajduje" nieboszczyka i idzie do komendanta straży, o którego przychylność i dobry humor będzie zabiegał podczas gry. Zgodnei z planem mogło pójść wszystko i nic. Dinendal jednak nie bał się improwizacji. Wziął głęboki oddech i ruszył.

O! Widzę, że nie tylko ja nie śpię. - rzekł z uśmiechem - Widzę znajome twarze, czyli musiałem trafić na znane osobistości, a w takim przypadku niegodnym szlachcica byłoby nie poprosić o dołączenie do rozgrywki... Kolejka na mój koszt? - Lata spędzone z bandą szarego barana nauczyły go, że są pytania będące jednocześnie stwierdzeniami, a to z pewnością było jednym z nich.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 1:04, 29 Maj 2015 Zobacz profil autora
Kerende Neventhir
Mistrz Światów



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 442
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

Post
Gromada nagle zamilkła i zaskoczona spojrzała w kierunku schodów. Nie spodziewała się, że ktokolwiek zagości w ich towarzystwie, a tym bardziej wyrazi chęć dołączenia do gry. Rozbawił nieco Dino fakt, że jego obecność była największa niespodzianką dla samego karczmarza, który teraz zastygł bez ruchu. Trzymał w ręce ostatnie karty, które właśnie miał rzucić w kierunku Zygfryda i patrzył się nieco tępo, co nie było zaskoczeniem, na Dinendala. Po chwili oprzytomniał i spojrzał po swoich kolegach. Mag zauważył, że jego zachowanie nie było naturalne. Wzrokiem szukał ratunku w twarzach swoich towarzyszy jednak go nie otrzymywał i czuł się z tego powodu silnie rozczarowany. Nerwowo poruszył się w krześle i wstał.
-Tak, tak. Zapraszamy naszego gościa do gry.- podszedł do stolika obok i postawił krzesło między sobą, a drugim jegomościem w fartuchu. Koledze po fachu nie spodobał się ten fakt, że musi ruszyć swoich sporych rozmiarów cztery litery, ale w końcu przesunął się nieco w lewo, aby ustąpić miejsca nowemu graczowi. Po chwili zrobił to również ze swoimi miedziakami, które nazbierał podczas rozgrywki i trzeba przyznać, że zrobił to bardzo skrupulatnie, aby nie zgubić ani jednej monety.
-Cieszymy się, że ktoś do nas dołączył. Dawno nie widzieliśmy tutaj nikogo nowego.- stwierdził już leciwym głosem staruszek. Poprawił szkła na nosie i zmierzył wzrokiem maga.- Naprawdę dawno nikogo tu nie było.- w tym momencie spojrzał kątem oka na karczmarza, ale ten skupiony był na nerwowym przeliczaniem pozostałych mu miedziaków.- Mam nadzieję, że będzie Pan stanowił większe wyzwanie w grze niż właściciel tej rudery. - uśmiechnął się życzliwie i spojrzał po swoich kolegach. Zarówno strażnik jak i właściciel innej gospody wybuchnęli śmiechem.- Jeśli tylko mógłbym... Pana godność?- teraz spojrzał na Dino i widać było w nim szczerze dobre intencje.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 19:41, 29 Maj 2015 Zobacz profil autora
Dino
Przyjezdny



Dołączył: 22 Maj 2015
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Zwą mnie Dino! - Powiedział z udawanym entuzjazmem - przybyłem w interesach, choć najwidoczniej trochę za szybko bo nikt na mnie nie czekał. Tak czy siak to dobra okazja by przypomnieć sobie jak się gra. To co? Będziemy tak siedzieć czy gulniemy sobie po kolejce i ruszymy z grą? Po gorzałce lepiej się gra, bo myśli się nieszablonowo. - Rzekł tonem wskazującym, że wie co mówi. Po czym wyciągnął trochę pieniędzy tak by zrównać się ilością monet z właścicielem drugiego największego stosu na stole.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 22:54, 29 Maj 2015 Zobacz profil autora
Kerende Neventhir
Mistrz Światów



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 442
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

Post
-Miło mi. Zwą mnie Zygfryd.- odparł staruszek.- To jest Thidor, właściciel "Karczmy pod Smokiem".- wskazał na okazałego jegomościa, a ten skinął delikatnie głową i z mniejszym już grymasem niż przed chwilą spojrzał na Dinendala.- A to Jeld. Już się chyba znacie jak mniemam.- spojrzał na dowódcę, który przepytywał maga na wschodniej bramie. Ten uśmiechnął się szeroko i wstał, aby klepnąć Dino jakby byli starymi przyjaciółmi.
-Oczywiście, że się znamy!- odparł i zarechotał głupkowato siadając. Wszyscy spojrzeli w końcu na karczmarza, który nie odezwał się od momentu pojawienia się nowego gracza, ani słowem. Strażnik sięgnął po karty, które właściciel cały czas trzymał w dłoniach i nie kwapił się jakoś do oddania ich Zygfrydowi, który miał rozdawać. Wyszarpnął mu je z rąk i rzucił w kierunku staruszka.
-Temu jełopowi chyba języka w gębie zabrakło.- walnął niepewnego karczmarza w tył głowy, bardziej przyjacielsko niż agresywnie.- Heli! Do jasnej cholery wróć do nas. Ducha żeś zobaczył?- w tym momencie ów Heli głośno przełknął ślinę i potrząsnął głowę.
-Nie, nie... Skądże znowu...- uśmiechnął się krzywo i nie spuszczał wzroku z Dinendala.- Lepiej posłuchajmy się naszego gościa i grajmy. Dawaj te karty.- machnął ręką do Zygfryda, a ten zaczął rozdawać.
Kolejne partie szły całkiem po myśli maga. Stosik karczmarza coraz bardziej malał, a w pewnym momencie musiał pójść po nowe fundusze, ponieważ całą resztę przegrał. Nieistotnym okazał się wpływ magii umysłu na właściciela przybytku. Gra w Tipa nie wymagała, ani krzty inteligencji, a liczyło się szczęście w kartach. Te jednak nie szło w parze razem z Helim. W pewnym momencie spłukał się do zera i ewidentnie zmarkotniał. Jednak cały czas nie opuszczał wzroku z Dinendala.
Ten natomiast wychodził mniej więcej na zero podczas całej rozgrywki. Jego stos nie powiększał się, ani nie malał. Karta była sprawiedliwa najwidoczniej. Najszczęśliwszym ze wszystkich był dowódca straży, który praktycznie oskubał do cna Thidora i teraz z uśmiechem pełnym (określenie względene, ubytki były znaczne z uzębieniu) krzywych zębów żartował i śmiał się razem z Dino za każdym razem jak szła karta. Gra jednak zbliżała się do końca. Zarówno Thidor jak i Heli nie mieli zbyt wiele funduszy do gry i stwierdzili, że to jest moment na wycofanie się z rozgrywki. Zygfryd natomiast zaczynał powoli zasypiać, bo nim się spostrzegli za oknem zaczynało świtać. Staruszek ocknął się nagle i wstał.
-Dobra. Heli. Jest nas czterech, pięciu razem z Tobą. Ty śpisz na dole, a na górze masz idealnie cztery pokoje. Pozwól się nam przespać. Chyba nie wyślesz nas na ulice Nithil o tej porze. Jutro trzeba do pracy.- znużony już nieco kartami starzec nie miał ochoty już nigdzie iść, a w jego wieku mogło się to różnie skończyć.
-Tak, tak. Ja jutro idę dopiero na popołudniową wartę, więc też z chęcią zostałbym.- przytaknął naprędce Jeld i rozpoczął gromadzenie zebranych miedziaków.
-Ja odpadam.- wtrącił Thidor.- Za trzy godziny muszę być w kuchni. Idę do siebie.- wstał po czym zgarnął dłonią ostatnich parę monet i zebrał się do wyjścia. Właściciel "Trzech Smaków" spojrzał na jego dwóch przyjaciół, a po chwili na Dinendala.
-Ależ nie problemu, zostańcie. Łóżka są gotowe.- odparł z ewidentną ulgą.- Wiecie jak trafić, więc pozwolicie, że już nie będę z wami się tam ciągnął.- ustawił krzesła na swoje miejsca i poszedł w kierunku kuchni, do której wejście znajdowało się po lewej stronie baru. Teraz w hali zostało już tylko trzech jegomościów.
-No. To idę do siebie. Dobrej nocy.- odparł przeciągając się, całkiem żwawo Zygfryd.
-To paszli.- strażnik skończył zbieranie swego "bogactwa" i też ruszył na piętro.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 0:09, 30 Maj 2015 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Elenthil - tekstowa gra rpg fantasy Strona Główna » Mistrz Gry: Kerende Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin